Inżynierowie odpowiedzialni za rozwój motoryzacji nieustannie wcielają w życie nowe technologie. Ulepszają rozmaite systemy wspierające działania kierowcy i elementy usprawniające zawieszenie pojazdów. Poszukują także sposobów na to, by motory ukryte pod maskami samochodów były nie tylko coraz bardziej ekonomiczne, ale też ekologiczne. To doprowadziło ich do stworzenia aut napędzanych wodorem. Jakie modele powstały w ostatnim czasie?
Toyota Mirai
To pierwszy model samochodu napędzanego wodorem, który trafił do produkcji seryjnej. Pod tym względem jest drugim, tuż po Priusie, odkrywczym modelem japońskiego koncernu. Trafił już do regularnej sprzedaży w kilku europejskich krajach. Z jego zalet mogą korzystać mieszkańcy Danii, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Konstruktorzy przełomowej jednostki zasilającej nie ukrywają dumy. Jako pierwsi odkryli bowiem sposób na to, jak uzyskać energię z reakcji chemicznej i wykorzystać to w branży motoryzacyjnej.
Stworzyli specjalne pojemniki, w których oddziałują na siebie atomy wodoru i tlenu. W wyniku tej reakcji powstaje para wodna, która trafia do ogniw paliwowych. One sprawiają, że w trakcie pracy silnika nie dochodzi do emisji dwutlenku węgla ani innych szkodliwych gazów. Działanie tej jednostki napędowej wspomaga też napęd hybrydowy. Połączone ze sobą silniki dają nowej Toyocie moc 155 koni mechanicznych.
Hyundai Tucson Fuel Cell SUV
Ten technologicznie zaawansowany samochód miał swoją premierę w 2014 roku. Od tego momentu na rynku pojawiło się 1000 jego egzemplarzy. Niestety zainteresowanie konsumentów nie było zbyt duże. Finalnie grupy nabywców i dzierżawców były niewielkie. Z tego powodu w użytku znalazło się niecałe 300 egzemplarzy tego modelu auta. Większość z nich jeździ – co ciekawe – po amerykańskich i europejskich drogach. Może to trochę dziwić, gdyż większość z nas sądziłaby raczej, że nabywcy znajdą się głównie w Japonii i Korei.
Dlaczego zainteresowanie przyjaznym dla środowiska samochodem jest tak niewielkie? Jednym z powodów takiej sytuacji jest zaporowa cena ekologicznych pojazdów. Kosztują one średnio 76 tysięcy dolarów. Ważne jest jednak, że największy południowokoreański koncern samochodowy chce w najbliższym czasie zainwestować wielkie pieniądze w rozwój najnowszych technologii. Do końca 2019 roku planuje przeznaczyć na ten cel 10 miliardów dolarów amerykańskich. Liczy na to, że zdobędzie w ten sposób duże wpływy na rozwijającym się rynku.
Honda FCX Clarity
Nie można zaprzeczyć, że pionierami w produkcji aut na wodór są Japończycy. Nie bez przyczyny firmy Honda, Toyota i Nissan zawarły porozumienie, na mocy którego będą sponsorować budowę stacji wodorowych. To skłoni potencjalnych nabywców do kupowania aut napędzanych tym powszechnym w środowisku pierwiastkiem.
Wracając jednak do Hondy FCX Clarity – jej produkcja rozpoczęła się w 2008 roku. W tym samym czasie mogła być leasingowana w USA, Japonii i Europie. W Stanach Zjednoczonych miesięczny koszt jej wynajmu wiązał się z wydatkiem 600 dolarów. Najnowsza generacja modelu ma ujrzeć światło dzienne z końcem tego roku. Kolejne dwie mają trafić na amerykański rynek w 2017 roku.
Mercedes-Benz F-Cell
Myli się ten, kto uważa, że produkcją nowoczesnych aut trudnią się tylko Japończycy. Zajmują się tym także nasi zachodni sąsiedzi. Do realizacji swoich planów wykorzystali model klasy B. Pod jego maską ukryli opatentowany przez Daimlera układ ogniw paliwowych. Bazuje on na tej samej reakcji chemicznej co reszta aut tej klasy.
Pracę silnika wspomaga jednak akumulator o mocy 35 kilowatów. To pozwala niewielkiemu silnikowi uzyskać moc 136 koni mechanicznych. Skumulowana energia powstała w wyniku reakcji chemicznej umożliwia pokonanie dystansu 400 kilometrów.
Hydrocar Premier
Przechodząc w rozważaniach do aut produkowanych w Europie, nie można zapomnieć o polskim akcencie w tym technologicznym wyścigu. To Hydrocar Premier. Jest on owocem współpracy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i firmy Riot Technologies. Projektanci stworzyli przepiękny samochód, zaś pod jego maską kryje się najnowsza technika.
Składają się na nią dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 270 koni mechanicznych i pojemniki do przechowywania wodoru stworzone na Wojskowej Akademii Technicznej. Warto również dodać, że polski prototyp ma niezależny napęd na cztery koła. Całość dopełnia nadwozie wykonane z włókien węglowych. Cały projekt jest na razie w fazie testów i nie wiadomo, kiedy mógłby potencjalnie trafić do produkcji.
Trzeba przyznać, że świat współczesnej motoryzacji jest zachwycający. Dotyczy to zarówno najnowszych technologii, jak i sylwetek samochodów napędzanych wodorem. Są one naprawdę miłe dla oka, a do tego ekologiczne. Czy można chcieć od samochodu czegoś więcej?